Czy też masz problem z odkładaniem różnych rzeczy, czynności, zadań na później?
Masz coś do zrobienia i z jednej strony bardzo chcesz mieć już to z głowy, a z drugiej coś Cię ciągle odciąga od tego? Znajdujesz inne ważniejsze czynności, zadania, albo mimochodem zapominasz o tym, a może czujesz taki opór, że na samą myśl Cię skręca?
Ja niestety czasami tak mam, przyznaje się. Wtedy wolałabym zrobić wszystko inne, tylko nie to, co mam do zrobienia. Zauważyłam, że im bardziej coś odwlekam w czasie, tym bardziej nie chce mi się za to zabrać. Opór przed zrobieniem tego rośnie wraz z upływem czasu i dana czynność przybiera postać najgorszego wroga i wtedy unikam z automatu tego tematu, albo szukam kolejnych powodów, dlaczego na pewno nie teraz. Ciało i umysł jest wtedy moim sprzymierzeńcem, bo akurat bardzo poczułam się zmęczona, albo głodna, albo rozboli mnie głowa, coś uwiera, a nawet humor może mi się popsuć, czy emocje złości tak dadzą popalić, że tym bardziej zrobienie tego jest niemożliwe! To znajdują się inne ważniejsze zadania; to o czymś sobie przypomniam, co natychmiast musi być zrobione; zadzwonił telefon, więc szybko go odbieram, bo w końcu, może to coś ważnego; albo nagle przechodzę w inne czynności, jakgdyby nigdy nic zapominając o tym, co miałam zrobić....
Zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo to, że coś odkładam na później w niektórych przypadkach wychodziło mi na dobre i to było ok np. miałam więcej czasu, energii czy po prostu chęci, albo jakieś inne warunki temu sprzyjały. Robiłam tą dana rzecz w zgodzie ze sobą, a nie w oporze i frustracji dzięki czemu zyskałam czas i energię. Jednak wiele sytuacji z odkładaniem nie wnosiły do mojego życia niczego dobrego, a wręcz zamykały mnie w więzieniu myśli o tym, że coś powinnam, a tego nie robię. Miałam wrażenie, jakbym traciła wolną wolę, pod pozorem wyboru i podejmowania "świadomej" decyzji "nie teraz" pakowałam się w poczucie winy i dyskomfort.
Rozmyślałam nad tym długo: o co chodzi? jak to jest, że pewne rzeczy robię bez gadania, choć są nudne, albo nieprzyjemne, a nawet trudne i wymagające, a nad pewnymi użalam się w nieskończoność nie mogąc zrobić nawet kroku naprzód.
Też tak czasami masz?
Co zrobić, by się chciało chcieć, wtedy kiedy się nie chce?
W końcu zobaczyłam pewną zależność, że gdy nie myślę o danym zadaniu, czynności, nie zastanawiam się, nie kategoryzuje jej i nie nadaje jej jakiegoś konkretnego znaczenia, wartości w kontekście moich uczuć i emocji. Nie nazywam tego, czy coś jest trudne/łatwe, bardzo wymagające/obciążające, przyjemne/stresujące, konieczne/ bezsensowne. Kiedy tego wszystkiego nie ma w mojej głowie, to dane zadanie traktuje, jak zadanie i je po prostu wykonuje. Mój umysł nie zastanawia się, nie szuka problemów, drugiego dna i nie rozbija tego zadania na czynniki pierwsze, więc nie ma się do czego doczepić. Kiedy nie nadaje emocji danej czynności, nie pojawiają się myśli, które je napędzają, a później emocje nie tworzą kolejnych myśli, które potwierdzają te emocje. Nie tworzę zamkniętego koła, które kręci się dla samego kręcenia oddalając mnie od celu. Głowa gada, dla samego gadania, myśli się myślą, dla samego myślenia, uczucia się mnożą i potwierdzają to, co myśli myślą, a robota stoi.
Im więcej myśli, im więcej emocji, tym większy opór i sprzeciw wobec tego, co dla głowy i ciała w danym momencie niewygodne, co zaburza ten samonapędzający się kołowrotek myśli i uczuć.
Zmiana w takiej sytuacji musi wyjść od nas, od naszej świadomej obserwacji siebie i tego, co w nas jest. Zauważyłam, że gdy widzę, co się dzieje, mam świadomość tego i zaczynam to obserwować, to daje sobie wybór, co mogę z tym zrobić. Im większa świadomość tego procesu, tym większa szansa na zmianę. Zmiana to, bycie silniejszym niż to, co przychodzi łatwo i z automatu, niż przyzwyczajenie do danego schematu i reakcji. Nasze ciało, umysł nie chce iść do nowego, wymagającegio i trudnego, ono chce to, co znane i sprawdzone. Nowa czynność, zadanie, tym bardziej trudne i wymagające rodzi opór, bo nasze ciało i umysł musi poświęcić więcej energii na realizację tego. Ciało zaczyna wpływać na umysł i w swojej głowie zaczynasz słyszeć "nie teraz", "zacznij jutro", "to jest zbyt trudne", " nie dasz rady" itd. I jeśli Ty pójdziesz za tym, zgodzisz się z tymi myślami uznając je za prawdziwe wracasz do starego schematu, tworząc to samo doświadczenie, które było, odtwarzasz to, co jest Ci znane, bo nie realizujesz nowego zadania. Niczego się nie uczysz, nie wchodzisz w nowe, tylko bazujesz na tym, co dobrze znasz. Nic się nie zmienia, bo Ty się nie zmieniasz. Im bardziej i częściej warunkujesz ten schemat, tym staje się on automatyczny i często realizuje się sam, bez Twojego świadomego udziału.
Tak bardzo to poczułam- nie muszę odtwarzać wyuczonego schematu, powielać starych przekonań, zdawać się na stare nawyki, mogę świadomie dokonywać wyborów i tworzyć nowe. Świadome myśli, to nowe wybory, które prowadzą do nowych zachowań, a one do nowych doświadczeń. Nowe doświadczenia wywołują nowe emocje, które wpływają na myśli. Nagle to, co było trudne i niewykonalne staje się łatwe i możliwe do zrobienia. Wystarczy zainicjowanie jednej małej zmiany- bycie świadomym i dokonywanie świadomych wyborów, by dalsze czynności mogły zrealizować się z zmienionej formie.
Poczułam się wolna, bo to nie zadania i moje myśli na ich temat i emocje, które temu towarzyszą kontrolują mnie, a ja świadomie podchodzę do tematu i kontroluję, co myślę i czuję jednocześnie wprowadzając nowy standard dokonywanych wyborów.
Wiem, że na poczatku nie jest to łatwe, jednak im więcej świadomości w tym, co się w nas i z nami dzieje. Im bardziej kontrolujemy nasze nieświadome myśli i schematy działania, reakcji, myśli, tym więcej doświadczamy tego, co chcemy, a nie jesteśmy tylko bezmyślnym odtwórcą schematu czy jego ofiarą.